niedziela, 25 lutego 2018

Pierwsze "hennowanie"


Cześć, dzisiaj przychodzę do was z wpisem o Casii która często jest mylona z henną albo nazywana bezbarwną henną. Cassia to inne ziele - Cassia Obovata a prawdziwa henna, czerwona, ruda to Lawsonia Inermis.





Na pomysł farbowania henną wpadłam już z jakiś miesiąc temu. Zaczęłam poszukiwania w internecie odpowiedniej henny, a najlepiej żeby była bezbarwna. I tak znalazłam nie hennę a cassię. Poczytałam w internecie, obejrzałam filmiki na youtube, dołączyłam do grupy na facebooku Henna na włosy. Miksologia. i kupiłam sobie w sklepie Agnieszki Cassię. 
Nie będę się rozwodzić nad tym co mówi producent bo z tego, czego się dowiedziałam, można sobie robić hennę jak sobie się chce, a producenci często piszą co im ślina na język przyniesie. Na pewno plusem opakowania jest to, że starcza spokojnie na 2 razy a w opakowaniu są 2 czepki, 2 pary rękawiczek i pędzelek do nakładania :)




Włosy przed henną należy umyć mocnym szamponem żeby zmyć z nich silikony i wszystko co się na nich zebrało. Ja wybrałam mydło cedrowe do włosów które zamówiłam razem z cassią.

Ziółko zrobiłam na glutku lnianym, wodzie, zakwasiłam kwaskiem cytrynowym, a przed samym nałożeniem dodałam troszkę maski z biovaxa, którą akurat miałam na wykończeniu. Wiem, że nie można dodawać odżywki do henny ale zapach cassi mnie dosłownie przeraził :D  Włosy robiłam wczoraj a akurat wychodziłam na imprezę i nie chciałam pachnieć jak świeżo wysrana trawka przez konia :D Mieszanka postała przez całą noc, troszkę zgęstniała, więc dodałam ciepłej wody żeby ją rozwodnić i nałożyłam na włosy. Założyłam czepek który był dołączony do opakowania, czapkę i siedziałam z tym 1,5h. Nie byłam w stanie wytrzymać dłużej, bo po bokach zaczęła mi ściekać do ucha i zmyłam.
Muszę przyznać, że zmywa się ją ciężko, miałam jeszcze resztki na włosach ale już nie chciałam się tyle przy tym grzebać. Aktualnie włosy są po jednym dniu ale na pewno mogę zauważyć, że nie mają takiego mocnego czerwonego odcienia (pozostałości po farbowaniu coloristą)ładnie się błyszczą, no i jest nie ma jakiegoś mocnego przesuszu, ale gdy schły, to nie chciałam ich dotykać, takie okropne były.
Jak na pierwsze cassiowanie uważam, że dobrze mi poszło. Nie robiłam zdjęć włosów bo nie ma jakiegoś efektu wow.

Na razie to tyle, w opakowaniu zostało mi cassi na jeszcze jedną aplikację i pewnie zrobię za miesiąc :) Do następnego wpisu :)

Udostępnij

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Designed by Blokotek. All rights reserved.